Szukaj na tym blogu

piątek, 27 marca 2020

Maybe now. Maybe not

Maybe now. Maybe not
Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte


„Maybe now” jest kontynuacją „Maybe someday” i dodatkowo zawiera krótkie opowiadanie „Maybe not”.

Ridge najchętniej nie rozstawał by się z Sydney, jednak musi pomóc swojej byłej, Maggi. Po rozstaniu z nim Maggi próbuje poukładać swoje życie na nowo. Choruje na mukowiscydozę i wie, że jej życie będzie krótkie, więc postanawia robić to wszystko, na co wcześniej nie miała odwagi. Tak poznaje niezwykle inteligentnego i przystojnego Jake’a. Jednak obiecała sobie, że już nigdy się z nikim nie zwiąże. Czy to się zmieni? Chętnie skupiłabym się na tej historii, lecz książka opowiada przede wszystkim historię Sydney…

Nie lubię nazywać tej książki kontynuacją, ponieważ brakuje nowych historii. Poza tym nie tego się spodziewałam po „Maybe now” – czekałam na rozwinięcie losów Maggi, a nie Sydney. Czuję się zawiedziona. Tylko kolejne melodramaty, które nic nie wnoszą.

Co prawda są rozdziały pokazujące losy Maggi, ale ich jest naprawdę mało. Gdy na początku rozwinął się ciekawy wątek z jej udziałem, został on praktycznie od razu ucięty. Liczyłam na coś o wiele więcej od Colleen Hoover. Teraz, mimo że mam jej książki, niektóre jeszcze nie przeczytane, nie mam ochoty po nie sięgać. Muszę chyba trochę odczekać.

„Maybe not” zajmuje tylko sto stron. Co się stanie gdy charyzmatyczny i zabawny Warren spotka zimną i nieprzyjazną Bridgett? Czy uda mu się ją przekonać, że warto kochać? Mam niedosyt po przeczytaniu tego opowiadania. Tak naprawdę niczego konkretnego się nie dowiedzieliśmy jakby był to tylko początek. Myślę, że jest w tej historii potencjał, ale autorka nie pokazała pełni swoich możliwości.

Podsumowując, obie historie mnie rozczarowały. Nie spodziewałam się, że napiszę o tej książce negatywną recenzję. W pierwszej części, „Maybe someday” zakochałam się i zdecydowanie jest ona nadal najlepszą książką z wątkiem muzyki, jaką kiedykolwiek czytałam i „Maybe now” tego nie zmieni.

Ocena 8/10

piątek, 20 marca 2020

Bezbronne

Bezbronne
Autor: Taylor Adams
Wydawnictwo: Otwarte


Ta książka przypomniała mi, dlaczego tak kocham thrillery.

Derby jechała z uniwersytetu do domu, gdy rozszalała się burza śnieżna. Musiała zatrzymać się na poboczu z czterema nieznajomymi osobami i bez zasięgu. Rozglądając się po parkingu, niespodziewanie w jednym z samochodów zauważa dłoń dziewczynki. W samochodzie znajduje się uwięzione dziecko.
Cała akcja rozgrywa się na przestrzeni kilku godzin, ale autor dał tyle szczegółów i tyle zdarzeń, że wydaje się jakby to trwało o wiele dużej. Do teraz jestem naprawdę zaskoczona jak dużo dało się wcisnąć w tak krótkim czasie.

Szczegóły były w tej książce najważniejsze. Sprawiły, że wyobrażałam sobie wszystko o wiele dokładniej i było to dla mnie bardziej realistyczne. Nadały też tempa akcji. To także w nich były zawarte pewnego rodzaju niedomówienia. Miałam wszystko na wyciągnięcie ręki, ale tego nie dostrzegałam. Dopiero w chwili, gdy kolejne fakty były przedstawiane wprost, odszukiwałam we wcześniejszych wydarzeniach powiązania.

Bardzo podobało mi się jak autor dobierał słowa. Zdarzało się, że pisał tak zagadkowo, że po paru stronach okazywało się, iż mówił o czymś innym niż myślałam. W przypadku innej książki miałabym zastrzeżenia co o tego zabiegu, jednak tu wpasowało się to idealnie.

Mam tylko mały kłopot z główną bohaterką, Derby. Co prawda polubiłam ją, ale jej decyzje momentami były nonszalanckie, nierozważne i bezmyślne. Dopiero po fakcie zdawała sobie z tego sprawę. Momentami naprawdę mi to przeszkadzało, najbardziej wtedy gdy rozwiązanie było oczywiste.
Podsumowując książka bardzo mi się podobała pomimo drobnych uchybień. Intrygi i zwroty akcji przyprawiały o bicie serca. Przerzucając kartki z niecierpliwością czekałam na to co się stanie. Zdecydowane jest to jeden z lepszych thrillerów jakie przeczytałam. Zresztą ostatnio czytam same dobre książki.
Ocena:9/10

piątek, 13 marca 2020

Tea book TAG

Hejka! Dla urozmaicenia postanowiłam dla Was zrobić TAG. Mam nadzieje, że Wam się spodoba.

1. Czarna herbata, czyli mój ulubiony klasyk
Klasyków nie przeczytałam zbyt dużo. Zazwyczaj, musiałam przeczytać, bo to lektura. Jedną z książek, które przeczytałam z własnej inicjatywy są "Małe kobietki". Absolutnie się zakochałam w tej historii. Nie brzmi ona jak książka napisana kilkadziesiąt lat temu, a na przełomie dwudziestego pierwszego wieku.

2. Zielona herbata, czyli książka tak nudna, że przy jej czytaniu zasnęłam
Mogę Was to zaskoczyć, bo jedyna książka przy której zasypiałam, był to "Hobbit". Nie przypasował mi styl autora. Dla mnie za dużo opisów otoczenia. Zamiast dowiedzieć się w jakiej sytuacji jest bohater, dostajemy bardzo dokładny opis wszystkiego do okoła.

3. Czerwona herbata pu-ehr, czyli książka, w której bohaterowie ciągle się przemieszczają
Tego typu książki czytam bardzo często. Zdecydowałam się umieścić "Dotyk Juli". Jest to książka zarówno przygodowa, fantastyczna jak i romantyczna. Bohaterowie ciągle się przemieszczają. W jednym miejscu nie spędzają dłużej niż kilka "stron".

4. Herbata oolong, czyli książka, której się poświęca zbyt mało uwagi
Takich powieści jest bardzo dużo. Odkładamy dawniej wydane książki, a bierzemy się za nowo wydane. Czasami warto sięgnąć po starsze książki, ponieważ one też dają nam ważne wartości. "Co mnie zmieniło na zawsze" jest jedną z nich. Kiedyś wszyscy o niej mówili,ale gdy na horyzoncie pojawiły się inne książki, ona wylądowała głęboko na półce. Osobiście polecam tą książkę każdemu. Uważam, że jest to tego rodzaju książka, którą powinien przeczytać każdy.

5. Biała herbata, czyli książka niezasłużenie popularna
Wszystkie książki Colleen Hoover są bardzo popularne. Mi udało się przeczytać wszystkie jej książki wydane w Polsce i szczególnie jedna nie przypadła mi do gustu. "Confess" było zlepką wszystkich poprzednich jej książek. W niczym mnie nie zaskoczyła, a akcja była monotonna. Duża ilość wydarzeń była wepchnięta na siłę i to na prawdę było czuć.

6. Herbata yerba mate, czyli książka, przy które trzeba przebrnąć przez pierwsze rozdziały, aby akcja się rozwinęła
Zdecydowanie "Czerwona królowa". Na samym początku mamy wprowadzenie do całego świata. Jak są podzieleni ludzie, kim jet główna bohaterka i do czego dąży. Po przebrnięciu przez ten odcinek dostałam świetna książkę z wieloma wątkami i niewiadomymi.

7. Herbata ziołowa, czyli książka, którą czytano mi na dobranoc, gdy byłam mała
Pamiętam, że gdy byłam mała Mama czytała mi "Tupcia chreupcia". Bardzo lubiłam jego przygody. Miałam każdą książkę. Do dziś pamiętam, niektóre fragmenty.

8. Ice tea, czyli książka, która zmroziła mi krew w żyłach
Jedyną taką książką była "Czerń i purpura". Nie chodzi tu oto, że bałam się jej czytać, tylko o prawdziwość zawartych w niej wydarzeń.

piątek, 6 marca 2020

Naznaczeni

Naznaczeni
Autor:Jennifer Lynn Barnes
Wydawnictwo:Pascal


To jedna z najlepszych serii książek dla młodzieży. I może też się podobać starszym czytelnikom.

Cassie ma nadnaturalną zdolność rozszyfrowywania ludzi. Najdrobniejsze szczegóły sprawiają, że jest w stanie powiedzieć wszystko o człowieku. Nie brała tej umiejętności na poważnie do czasu, aż nie zainteresowało się nią FBI. Organizacja rozpoczęła tajny program, który zbiera w jednym miejscu młodych ludzi o ponadprzeciętnych zdolnościach. Mają oni rozwiązać niewyjaśnione sprawy z przeszłości.

Każda z czterech części jest ze sobą powiązana. Nic nie dzieje się bez przyczyny, ale wszystko prowadzi do jednej osoby - matki Casse. Książka ukazuje jak wiele rzeczy nie dzieje się przypadkowo. Często się mowa, że to zbieg okoliczności, ale faktycznie tak nie jest.

Bardzo mi się podobało to w jaki sposób autor rozplanował kolejne książki. Widać, że od początku miał pomysł na więcej niż jedną historię. I ciekawe jest to, że rozwiązanie zagadek nie jest oczywiste.

Pierwszoplanowymi bohaterami jest grupa nastolatków. Na ich barki jest zrzucana duża odpowiedzialność. To oni rozwiązują niewyjaśnione sprawy z archiwum X. Z jednej strony to był bardzo dobry pomysł, by byli to młodzi ludzie. Z drugiej, czy nie są na to za młodzi? Otóż nie. To pokazuje, że czasami osoby młode wiedzą więcej. Doświadczyły więcej przygód, bólu, radości lub cierpienia.

W tej całej otoczce FBI, nie za bardzo pasowała mi miłość między bohaterami. Nie pasowała do tych realiów. Mrocznych klimatów, trudnych spraw. Wątki romansu nie wnoszą zupełnie nic, a są tam by tylko sztucznie „podsycić” emocje. A poza tym czy w wieku siedemnastu, osiemnastu lat zakochujemy się na całe życie?
Ocena: 8.5/10

Wszystkie znaki na niebie i ziemi

Wszyatkie znaki na niebie i ziemi Autor: Jenn Bennett Wydawnictwo: Iuvi Czy niepowodzenie w miłości możne być klątwą? Josie Saint-Marti...