Szukaj na tym blogu

piątek, 27 grudnia 2019

Nasze życzenie

Nasze życzenie
Autor: Tillie Cole
Wydawnictwo: Filia


Muzyka to nie tylko słowa, nuty i dźwięki. To coś więcej. Uczucia, emocje i wyznania, które wyrażamy swoimi głosami. Śpiewając lub grając utwory jesteśmy w stanie dać kawałek siebie, swojego serca i opowiedzieć przejmująco fragment swojego życia.

Cromwell ma dziewiętnaście lat. W Europie jest znanym dj-em, każdy klub chce by właśnie w nim występował. Nikt go nie pamięta jako małego chłopca, który był niesamowitym dyrygentem i genialnym muzykiem klasycznym.
Podczas jednego z występów zauważa dziewczynę w fioletowej sukience. Ich oczy się spotkały, coś poczuli. On nie czuł tego od dawna. Taką iskierkę ciepła w sercu. Po tym spotkaniu długo nie mógł o niej zapomnieć. O dziewczynie w fioletowej sukience.
Bonne zobaczyła go pierwszy raz w klubie podczas jednego z występów. Zawiodła się. Jego muzyka nie miała w sobie żadnych uczuć. Była pusta i bezwartościowa. Czy kiedyś to się zmieni?

Sięgając po tę książkę wiedziałam o czym mniej więcej jest. Recenzja, która skłoniła mnie do jej przeczytania podkreślała, że to jest jedna z tych książek, przy których będę płakać. I właśnie tak było. Napięcie budowane przez całą historię sprawiło, że nagła kumulacja zdarzeń doprowadziła do łez. Ale czego mogłam się spodziewać po Tillie Cole. Każda jej powieść to prawdziwy wyciskacz łez. Przy czytaniu jej książek nie obędzie się bez paczki chusteczek.

Ta powieść doskonale pokazuje, że każdy w pewnym momencie życia może się zagubić. Zgubić samego siebie. I czasem jest to potrzebne, by zrozumieć co tak naprawdę jest w naszym życiu ważne. Dla czego lub dla kogo warto tu być. Odnajdując siebie, odnajdujemy również wartości i zaczynają one być dla nas czymś ważnym. Mamy tylko jedno życie i warto je wykorzystać w pełni. Gdy umierając spojrzymy wstecz z satysfakcją i stwierdzimy, że jesteśmy zadowoleni z naszego życia, to możemy odchodzić szczęśliwi. Wiedząc, że nic nie poszło na marne.

Muzyka w książce odgrywa bardzo ważną rolę.To na niej opiera się większa cześć wydarzeń i wokół muzyki kręci główny wątek. Osobiście muzyka towarzyszy mi praktycznie na każdym kroku. Gdy gdzieś idę zakładam słuchawki do uszy i muzyka leci. Także dlatego nie mogłam opuścić tej pozycji.

„Nasze życzenie” sprawiło, że zaczęłam myśleć, czy faktycznie uczucia w muzyce są takie ważne. Czy warto je uzewnętrzniać? Przecież można je zostawić tylko dla siebie. Oddzielić uczucia od muzyki. Nic w nią swojego nie wkładać. Ale czy wtedy utwory stawałyby nam się bliskie? Czy zrozumielibyśmy co autor chciał nam przekazać? Jaką historię chciał nam opowiedzieć? Nie. Uczucia nadają utworom realizmu i barw. Dzięki nim możemy odczuwać znacznie więcej.

Cytat: Ilekroć słyszałam melodię, coś budziło się w moim wnętrzu. Muzyka wsiąkała we mnie niczym mżawka w ubranie chłodnego dnia. Czułam ją w kościach.
Ocena 9.5/10

piątek, 20 grudnia 2019

Jeszcze jedno marzenie

Jeszcze jedno marzenie
Autor: Magdalena Zeist
Wydawnictwo: Vectra


Ta książka to idealny przykład na to, że nie każda historia musi kończyć się dobrze. Pokazuje, że na wiele rzeczy nie mamy wpływu i musimy je zaakceptować takimi jakie są, nawet jak są bardzo bolesne

Gaja i Igor są parą od pięciu lat. Niestety ich historia nie jest taka szczęśliwa jak mogłoby się wydawać. Igor potrzebuje nowego serca. Jego przestało prawidłowo funkcjonować. Teraz oczekuje na liście do przeszczepu. Wraz z Gają układają listę marzeń do spełnienia. Czy uda im się spełnić je wszystkie? Czy Igor wyzdrowieje? Jaki będzie finał tej historii?

Bardzo podobała mi się ta książka i mam wielką nadzieję, że kiedyś do niej wrócę. Już teraz minęło dość sporo czasu od jej przeczytania, a ja ciągle o niej myślę. Próbuję zacząć inną, ale nie udaje mi się w nią zaangażować tak jakbym chciałabym. I to wszystko czuję po przeczytaniu tej książki.
Niesamowicie podobał mi się wątek z listą marzeń do spełnienia. Mimo tego, że Igor był przykuty do łóżka, oboje z Gają próbowali spełnić marzenia, przede wszystkim jego marzenia. Co najważniejsze nie poddali się, nawet wtedy gdy coś wydawało się nie do zrobienia. To sprawiło, że podziwiałam ( i nadal podziwiam) ich wytrwałość, determinację i uczucie jakim siebie nawzajem darzyli.

Mimo, że w książce było dość sporo opisów nie sprawiało to, że powieść nas nudziła bądź usypiała. Wręcz przeciwnie. Te opisy pozwalały nam bardziej wgłębić się w bohaterów i zrozumieć ich decyzje i zachowania. Bez tego cała powieść byłaby ogólna, nie wciągnęłaby mnie całym mnóstwem super interesujących szczegółów. A dzięki temu jest niezwykła.

Wiele wątków łączyło się ze sobą w naturalny sposób. Nic nie działo się bez przyczyny. Każdy nowy element był przedstawiony po coś i to dodatkowo działało na wyobraźnię. Nie w każdej książce sieć połączeń jest tak misternie przemyślana i doskonale spleciona.
Książka nie jest zwykłą obyczajówką. Daje do myślenia, sprawia że zaczynamy myśleć o sobie i swoim życiu – czy doceniamy to co mamy, czy myślimy o tym, by spełniać swoje marzenia? I pokazuje coś, co czasem jest trudne do zaakceptowania, że nie każda historia kończy się szczęśliwie.

Cytat: Życie to jedno wielkie marzenie.
Ocena 9.5/10

środa, 18 grudnia 2019

Rysunowy chłopak

Rysunkowy chłopak
Autor: K.H.Haner
Wydawnictwo: Edito red


Rysunkowy chłopak to moje pierwsze spotkanie z k.n.haner. Myślałam, że niczym mnie ona nie zaskoczy. A jednak. Teraz mogę powiedzieć, że to jedna z moich ulubionych autorek i z chęcią przeczytam więcej jej książek.

Od tragicznej śmierci brata Diana z dnia na dzień popada w coraz większą depresję. Dziewczyna nie potrafi cieszyć się z czegokolwiek, a wypadek na uczelni sprawia, że ma ochotę ze wszystkiego zrezygnować, nawet z wymarzonych studiów artystycznych. Jest przekonana, że nie ma siły walczyć o swoją przyszłość, a tym bardziej o siebie.

Wtedy poznaje Ryana. Ten jeden moment sprawia, że wszystko zaczyna się zmieniać. Mężczyzna wydaje się być inny i stara się jej pomóc, ale czasami nic nie jest takie, jakim się wydaje. Chwile są ulotne, a czasu nie da się zatrzymać.

Spotkanie z Ryanem następuje po tym, jak Diana trafia do szpitala. Od tego momentu zaczyna się niesamowita historia, która ma swój całkowicie zaskakujący finał. Ryan czyli rysunkowy chłopak pojawia się w jej życiu, a potem…. No nie mogę powiedzieć więcej, ale jest naprawdę zaskakująco. Ogólne podczas czytania tej książki jest aż nadto niespodziewanych momentów. Dla mnie to wielki plus, lubię takie nieoczywiste zwroty akcji. Na początku nie oczekujemy praktycznie niczego, a dostajemy świetną książkę.

O głównych bohaterach można powiedzieć wiele, ale wyróżniają się oni pewnymi cechami, które każdy z was zobaczy po przeczytaniu powieści. Ryan jest po prostu mężczyzną marzeń. Czuły, opiekuńczy i wrażliwy. W naszych czasach nie spotyka się takich facetów często. Za to Diana jest nieufna, nieśmiała, lecz ma wielki talent do rysowania. Nawiązują znajomość i okazuje się, że idealnie do siebie pasują. Ale jak w każdym związku nie wszystko rozwija się idealnie. Dlaczego? Hmm, i ta część książki jest najciekawsza.

K.n.haner jak już wcześniej wspomniałam bardzo mnie zaskoczyła. Czytając opis książki nie spodziewałam się tak dobrze napisanej powieści. A tymczasem znalazłam nową autorkę, której książek będę teraz szukać i na pewno przeczytam więcej. Powieść dobrze się czyta, a najbardziej podobało mi się zakończenie. Mogę powiedzieć, że wciska w fotel, sprawia, że wszystko się zaczyna od początku.

Świadomość tego, że nigdy nie odzyskasz tego co straciłeś. Nie zobaczysz uśmiechu tej osoby, nigdy więcej nie usłyszysz jej głosu, nie dotkniesz dłoni.

Ocena 9/10

piątek, 6 grudnia 2019

Ostatni Namasara

Ostatni Namasara
Autor: Kristen Ciccarelli
Wydawnictwo: Iuvi


Żyjemy w świecie, w którym smoki to tylko legendy. Nigdy żaden smok nie stąpał po ziemi i nigdy nie będzie. Gdy byliśmy małymi dziećmi, już wtedy wiedzieliśmy prawdę o smokach. Tylko gdzieś w głębi siebie marzyliśmy, by one istniały. Byśmy mogli przeżyć przygodę jak z prawdziwej bajki z księciem. Lecz nigdy się to nie wydarzy, przynajmniej w naszym świecie.

Na początku był Namsara – zrodzony z nieba i ducha – który wszędzie, gdzie się pojawił, przynosił miłość i śmiech. Lecz gdzie jest światło, tam musi być ciemność. Dlatego była też Iskari – zrodzona z krwi i blasku księżyca. Niszczycielka. Przynosząca śmierć.
Oto legendy, na których wychowała się Asha, córka króla Firgaardu. Opowiadano je szeptem, a ona słuchała z zapartym tchem, zafascynowana zakazanymi bohaterami z przeszłości. Jednak dopiero kiedy sama stała się najbardziej zaciekłym, budzącym postrach pogromcą smoków, przyjęła rolę następnej iskari – samotny los, który sprawił, że Asha czuła się jak broń w cudzych rękach, a nie dziewczyna.
Asha walczy ze smokami i przynosi ich głowy królowi, lecz żadne z tych trofeów nie jest w stanie jej uwolnić od więzów obowiązku: ślubu z okrutnym komendantem, człowiekiem, który zna prawdę o jej naturze. Gdy Asha dostaje szansę uwolnienia się w zamian za zabicie najpotężniejszego smoka w Firgaardzie, odkrywa, że stare opowieści mają w sobie więcej prawdy, niż mogła się spodziewać. Z pomocą przyjaciela – niewolnika służącego jej narzeczonemu – Asha musi zrzucić z siebie pancerz iskari i otworzyć serce na miłość, światło i prawdę, którą przed nią zawsze ukrywano
(Powyższy opis pochodzi od wydawnictwa)

Jest mnóstwo książek fantastycznych o smokach i ich pogromach. Zawsze jakieś były i będą. Tylko nie każda ma w sobie to coś, nie każda potrafi wciągnąć fabułą. Jedne są naszpikowane zbędnymi opisami, drugie za szybko mknęły z wydarzeniami, a jeszcze inne zmieniały się w powieść romantyczną. Ta powieść jest świetnie zrównoważona. Nie za dużo opisów, akcja budowała napięcie, a miłość była tylko dodatkiem do całości. To razem stworzyło świetną książkę.
Smoki odgrywały w całej powieści bardzo ważną rolę. One wszystko łączyły razem i to głównie o nich jest ta książka.

Jedyne co mi przeszkadzało w książce to naiwność głównej bohaterki. Osobiście uważam, że mogłaby wielu zdarzeń uniknąć gdyby nie była skupiona tak na sobie i zabijaniu smoków. Była po prostu egoistką. Nie patrzyła na dobro innych, ale na swoje. Może autorka miała taki zamiar, ale ja nie pałam sympatią do Ashy.

Jak już wcześniej wspomniałam w książce był wątek romantyczny. Opis z tyłu książki pokazywał go jako główny wątek. Bardzo na to oczekiwałam, bo mogło to być bardzo oryginalne. Jednak był on na samym końcu książki. Wziął się tak na prawdę znikąd. Faktycznie dzięki temu było więcej napięcia i autorka mogła rozwinąć dalej całą powieść, jednak czuć, że jest on tworzony na siłę. Nie czułam go.

Podsumowując oczekiwałam od książki czegoś innego. Spodziewałam się więcej romantyzmu i żałuje, że była taka naiwna główna bohaterka. Jednak porównując tą powieść do innych o smokach, ta jest na prawdę dobra. Czytało ją się szybko i z przyjemnością. Nie musiałam się zmuszać do dalszego czytania.

Cytat: Istnieją historie zbyt niebezpieczne, by je opowiadać.
Ocena 8/10

Wszystkie znaki na niebie i ziemi

Wszyatkie znaki na niebie i ziemi Autor: Jenn Bennett Wydawnictwo: Iuvi Czy niepowodzenie w miłości możne być klątwą? Josie Saint-Marti...