Autor: Max Czornyj
Wydawnictwo: Filia
W tłumie wszyscy jesteśmy tacy sami. Nie widać naszej osobowości, tego co w nas wyjątkowe. Ale tylko na pierwszy rzut oka każdy jest taki sam, bo to tylko pozory. Gdy spojrzymy głębiej, zaczynamy dostrzegać indywidualne cechy i charakter.
„W Lublinie dochodzi do serii zaginięć. Ktoś porywa kobiety, a ich rodziny otrzymują tajemnicze listy. Do sprawy zostaje przydzielony wybuchowy komisarz Eryk Deryło. Gdy znalezione zostają pierwsze zwłoki, na miasto pada strach, a presja wywierana na lubelską policję rośnie”.
Zazwyczaj polecam książki, które mnie zachwycają lub zaskakują. Tym razem zdecydowałam się pokazać powieść, która jest bardzo przeciętna. Ale ponieważ mamy ferie, kiedy często szukamy czegoś, co szybko się czyta i co nas relaksuje, a przy czym nie trzeba dużo myśleć, to można jej spróbować. Jeśli tylko będziecie jeszcze chcieli po mojej recenzji;)
Książka jest typową powieścią kryminalną, zbudowaną w schematyczny sposób. Nie ma w sobie nic zaskakującego ani niezwykłego. Niby coś się dzieje, jest jakaś akcja, ale tak naprawdę nie dzieje się nic specjalnego.
Na samym początku dostajemy zagadkę do rozwiązania. Fajnie, poza tym że nie mamy możliwości jej rozwiązania. Żadne nowe fakty się nie pojawiają, a samo rozwiązanie przychodzi z niczego. Jakby wszystko było wiadome od samego początku.
Sama postać Eryka Deryło była nijaka, brakuje mu charakteru i osobowości. Jest kolejnym detektywem, który rozwiązuje kolejną zagadkę.
Literatura kryminalna nie jest moją ulubioną, ale czasem fajnie przeczytać taką historię. Warto jednak sięgać po bardziej wciągające opowieści. Ta do takich nie należy.
Ocena: ⭐️⭐️⭐️/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz